środa, 20 kwietnia 2016

Historia pewnej obywatelki

Zainspirowana prozą Agaty Passent postanowiłam opisać historię pewnej obywatelki. Nasza bohaterka została poczęta niedługo przed wybuchem elektrowni jądrowej w Czarnobylu, ale ponieważ informacja ta nie była zbyt upowszechniana, to bohaterka również nie dowiedziała się, że ma być z tego powodu w jakiś sposób niezwykła. Urodziła się w roku, w którym powstał telewizyjny program Teleekspres, a Polska jeszcze była Ludowa. Obalenie Muru Berlińskiego zastało ją pod meblościanką, gdy próbowała nakarmić misia kolacją. Do przedszkola poszła już w III RP, a z tamtego okresu pamięta, jak przez mgłę, krzesełka do karmienia dzieci, które można było przebudować w samochód (albo tak się jej przynajmniej wydawało), trzykołowe rowerki "po kimś", podróże maluchem oraz budowę warszawskiego Ursynowa. Pamięta pierwszą przejażdżkę metrem w niedzielny poranek, po kościele. Błogi okres podstawówki został zakłócony przez reformę edukacyjną i nasza bohaterka została, wraz z całym rocznikiem, pierwszą gimnazjalistką w powojennej Polsce. W tym samym roku miał nadejść kryzys roku 2000, gdy wszystkie komputery miały zwariować, bo w dacie, zamiast dwóch dziewiątek, pojawiały się dwa zera.
O zamachach z 11 września dowiedziała się, oglądając Informacje na Polsacie, w telewizorze postawionym na wspomnianej meblościance. W 2002 roku dostała się do nowego, trzyletniego liceum. Lata licealne upłynęły pod znakiem glanów, plecaka kostki z wypisanym mottem "Amor e morte", oraz mniej lub bardziej poważnych zaangażowań miłosnych. Maturę pisała w roku śmierci Papieża Polaka, która to śmierć miała zjednoczyć nawet kibiców, przynajmniej na chwilę. Po falstarcie, spowodowanym pragnieniem humanistyki, rozpoczęła studia na kierunku medycyna weterynaryjna. Na studiach nie zawracała sobie za bardzo głowy sprawami miłosnymi, ot kilka razy w brzydkim samochodzie i starczy.
Potem w ogóle przestała się interesować mężczyznami, a dokładniej to mężczyźni przestali się interesować nią.
Samolot prezydencki rozbił się w Smoleńsku, o czym również dowiedziała się z telewizora, postawionego na meblościance, gdy w weekend rano oglądała telewizję w piżamie. Potem jej życie zatrzymało się, gdy dowiedziała się o nieszczęsnej diagnozie SM. Jakby mało było trudności w życiu, pojawiła się kolejna, z którą musi się zmagać samotnie.
Ukończyła studia z wyróżnieniem i zbrojna w swój dyplom oraz cv, gdzie było napisane tylko, że się urodziła, ruszyła na podbój rynku pracy. Podbój zaprowadził ją nie do kliniki, gdzie najmądrzejsi lekarze leczą najcięższe choroby, ale do gabineciku na obrzeżach miasta, tak daleko, że psy już dupą szczekały, czego akurat nie dało się wyleczyć. Przez następne 4 lata zmieniała pracę częściej, niż buty, założyła własną działalność gospodarczą, choć nie prowadzi firmy, tylko pracuje w czyjejś firmie. Mieszka dalej z rodzicami, a nie w swoim własnym mieszkanku na Mokotowie, jak pewnie bohaterka Agaty Passent. Może i jest zestresowana, ale w ramach odstresowania się ogląda seriale, nie chodzi na siłownię, ani nie ćwiczy z trenerem personalnym. Nie ma stylistki, nie chodzi na masaż misami tybetańskimi, jeździ 20 letnim samochodem, który pochłania wszystkie pieniądze, jakie uda się naszej bohaterce zaoszczędzić. Aktualnie jedyną dobrą rzeczą w jej życiu są paznokcie hybrydowe, które robi jej siostra, bo od chłopaka na prezent, zamiast pierścionka, dostała zestaw do hybryd. I to, i to coś na palec, w sumie blisko. Od pół roku próbuje donieść papiery do komisji orzekającej o niepełnosprawności, ale okazało się, że zaświadczenie od lekarza jest ważne miesiąc- czy sam ten fakt nie wystarczy, żeby od razu przyznać jej najwyższą grupę inwalidzką i rentę?
Nawet tabletek antydepresyjnych nie chce jej się brać regularnie, a jedyne, w czym osiągnęła mistrzostwo, to marnowanie swojego potencjału. Koniec.

2 komentarze:

  1. Hej,tez jestem z rocznika czarnobylskiego. I od 4 miesięcy wiem, że mam SM. Dostałam Tecfiderę. Zastanawiam sie czy zauważyłaś u siebie jakis jej wpływ na nastrój? Ja mam wybuchy złości, płaczu etc, czego wczesniej nie miałam...i nie wiem czy to lek czy choroba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zauważyłam żadnego wpływu tego leku na mój nastrój, ale każdy może inaczej reagować, w medycynie jak w kinie :) jeśli jest Ci ciężko, to poszukaj pomocy psychologa lub poproś lekarza o receptę na antydepresanty, naprawdę to pomaga :)

      Usuń