środa, 29 stycznia 2014

Przekaż 1% podatku

Ponieważ NFZ tylko przez określony czas refunduje leki na stwardnienie rozsiane, cały czas zbieramy 1% podatku na subkonto w PTSR, żeby mieć środki na leczenie. Pieniądze na subkoncie mogą być wykorzystane tylko na pokrycie kosztów leków, leczenia czy rehabilitacji, więc spokojnie, nie wezmę ich i nie zwieję na Kajmany ;)

wtorek, 28 stycznia 2014

Kolejny rzut

Dostałam się do programu leczenia betaferonem (2010 r) i zaczęłam przyjmować leki, kolejne kontrolne MRI (robione co roku), nie wykazywały dużych postępów choroby, pojawiały się pojedyncze małe ogniska, moje samopoczucie było cały czas dobre, na tym samym poziomie w sumie.
Nic specjalnego się nie działo, aż do maja 2012r, kiedy zbliżało się rozdanie dyplomów na studiach i bal absolwentów. Sukienka kupiona, buty kupione, a ja miałam czas wolny po zdaniu ostatnich egzaminów i odpoczywałam sobie na działce. Było bardzo ciepło i raz zasnęłam na słońcu. Obudziłam się z bólem głowy, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
Kilka dni później było rozdanie dyplomów i wtedy zaczęłam mieć kłopoty ze wzrokiem, jakby w jednym oku ktoś mi osłabił widzenie kolorów, pojawiły się też jakieś latające mroczki. Słabo się czułam i nawet zastanawiałam się, czy nie jechać od razu do szpitala, ale w końcu stwierdziłam, że skoro już zapłaciłam (całkiem sporo) za bal absolwentów, to na niego pójdę. To była sobota, a w poniedziałek pojechałam do szpitala. Przyjęła mnie moja pani dr i zdecydowała, że z takimi objawami przyjmie mnie do szpitala na kilka dni. Co prawda wcześniej można było tylko przyjeżdżać na kroplówki w trybie ambulatoryjnym, ale były przypadki jakichś pacjentów, którzy się potem nie stawiali na leczenie, więc szpital jednak zdecydował, że będzie przyjmował takich pacjentów na oddział. Miałam szczęście w nieszczęściu, ze moja pani dr skierowała mnie na oddział szybkiej diagnostyki neurologicznej, gdzie byli pacjenci w dobrym stanie, a nie na oddział typowo neurologiczny, gdzie byli ludzie po udarach, z jakimiś niedowładami, Parkinsonami itd ;)
Ponieważ od razu zapadła decyzja o przyjęciu mnie na oddział, to wysłano mnie na izbę przyjęć, gdzie dostałam szpitalną piżamę w rozmiarze bliżej nieokreślonym i poczłapałam z pielęgniarką na oddział. Codziennie dostawałam kroplówkę z solumedrolem, a oprócz tego czyniłam obserwacje.
Byłam w szpitalu od poniedziałku do piątku, z ciekawszych rzeczy
- w nocy przywieziono do nas na salę babke z rwą kulszową, która cały czas jęczała i narzekała, że się nie mogła doprosić, żeby ją przyjęli do szpitala
- na mojej sali leżała też starsza babcia, która całą noc chrapała
- na łóżku obok była kobitka, która miała dwa maine coony
- w czwartek na salę przyszłą jakaś starsza dama, którą moja mama określiła, że  "to na pewno generałowa". Generałowa czy nie, utopiła w odpływie umywaliki szczura od herbaty. Może w jej pałacu są takie zwyczaje.
- babka z rwą dostałą blokadę nerwu i przestała jęczeć, ale nie mogła spać w nocy i przy lampce czytała książkę. Chrapiąca babcia nie mogła spać, bo lampka jej świeciła, więc przekręciła się na bok i przestała chrapać ;)
- ubikacja i toaleta się nie zamykały, ale na drzwiach były tabliczki- WOLNE/ ZAJĘTE
piękna wiosna na Szaserów
Zostałam wypisana w piątek z poprawą, z nowymi pryszczami oraz receptami na Metypred, Omeprazol i potas.