wtorek, 21 lipca 2015

Coming Out

Czyli o wyznaniu trudniejszym niż dla homoseksualistów... a może wcale nie?

Do napisania tej notki zainspirował mnie emocjonalny filmik youtuberki Ingrid Nielsen, w którym ona przyznaje się do orientacji homoseksualnej. Jest to filmik pełen łez, pełen słów- I can't deny my true nature, I deserve my best chance to be happy... i opowiada o tym, że przez wiele lat walczyła, trochę to ukrywała, trochę nie zdawała sobie z tego sprawy, była w związkach z mężczyznami (lesbijka mogła sobie znaleźć faceta, a ja nie, co za pizda), ale nie czuła się spełniona, miała encounters z kobietami i to było dla niej ciekawsze, ale się tego bała itd.
Co jest trudniejsze- przyznać się do choroby, czy do orientacji seksualnej? Czy warto z tego robić taki dramat? Nie wiem, czy jest to naturalne, może niektórzy potrzebują wielkich gestów, może innym wystarczy rzucić mimochodem- w sumie to nie interesują mnie faceci... Nie da się ukryć, że filmik ma dużo więcej odsłon niż wszystkie inne na jej kanale i nawet ja sama obejrzałam go dwa razy, żeby przyznać Złote Maliny za szlochające wyznanie- it feels so good to say that...
youtube animated GIF
Rzeczywiście, jeśli ktoś przestaje się ukrywać, to daje sobie szansę na szczęście... A na co ja dam sobie szansę, jeśli będę każdemu mówić, że jestem chora? Nie jestem taka otwarta, nie leży to w moim charakterze, wydaje mi się, że im mniej intymnych rzeczy inni o nas wiedzą, tym lepiej, poza tym nie łudzę się, że ktokolwiek potraktuje mnie przez to lepiej- uzna mnie za milszą, ładniejszą, bardziej godną pomocy?  W pracy zrozumieją, że nie można mnie obciążać zbyt wieloma zadaniami? No nie bardzo, bo przecież jestem sama szefową swojej jednoosobowej firmy.
I czy rzeczywiście choroba jest moją prawdziwą naturą? Czy jest tylko dodatkiem do życia? To nie jest tajemnica, która zniknie, gdy wszystkim się powie, nie dostanę za to medalu ani 10 mln wejść na Youtube.