poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Kwiecień- aktualizacja

Dawno nic nie pisałam, ale to chyba dlatego, że na razie opisałam wszystko, co mi się wydawało istotne w kontekście mojej choroby, a oprócz tego prowadzę też innego bloga i tam się produkuję.
Kwiecień minął dość spokojnie, mogłabym nawet powiedzieć, że minął tak szybko, że nawet się nie zorientowałam. Miałam trochę pracy w pracy, momentami byłam zmęczona, a mój zakres obowiązków ma jeszcze wzrosnąć, więc zastanawiam się, jak sobie z tym poradzę. Z jednej strony to dobrze, bo więcej pracy to większe wynagrodzenie, ale boję się, że okaże się, że nie daję rady. Momenty, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń są przykre.
Byłam w szpitalu na wizycie kontrolnej, okazało się, że mam podejrzenie niedoczynności tarczycy, bo mam podwyższone TSH, co prawda cholesterol w normie, a nawet w dolnej granicy normy, T4 chyba też w normie, ale mam skierowanie do endokrynologa. Obdzwoniłam całą Warszawę, najwcześniejszy termin do poradni endokryno to koniec/ początek roku. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego, wiem, że służba zdrowia jest w kiepskiej formie, ale np. do chirurga czekałam miesiąc, a nie prawie rok...
Zastanawiam się, czy by sobie samemu nie zrobić panelu tarczycowego i wypisać receptę na Euthyrox, byłoby szybciej i łatwiej.
Wczoraj w nocy po raz pierwszy od dawna dostałam gorączki po Betaferonie, a przynajmniej przypuszczam, że to od tego. Obudziło mnie jakieś dziwne uczucie, jakbym cała była porośnięta kłującymi odrastającymi włoskami, jakie mam na nogach :P Potem jeszcze zaczęłam czuć zimno i zaczęło mnie telepać. Nie jest to może typowe uczucie zimna, raczej bym powiedziała, że ogólne zaburzenie odczuwania temperatury, bo jak przykryłam się kocem to za bardzo wcale nie czułam, że zrobiło się cieplej. Jakoś wstałam i powlokłam się po Ibuprom, choć ręce tak mi się telepały, że miałam trudność z wyjęciem leków. Wzięłam tabletki, założyłam jeszcze bluzę, wzięłam dodatkowy koc i modliłam się, żeby przeszło, całe szczęście inhibitor COX zaczął działać.

Czasem się zastanawiam, dziwię, jak to jest możliwe, że młodzi ludzie mogą żyć na określonym poziomie, ja za moje zarobki nawet nie kupię sobie mebli z ikei... może podkładkę pod laptopa. A o dobrym samochodzie czy mieszkaniu to można zapomnieć. A jak ludzie mają i mieszkanie i samochód to im jeszcze mało, bo by chcieli dziecko. Nie dogodzisz. Nie chcę wyjść na materialistkę, ale jeśli ktoś chce realizować swoje pasje, to bogaty mąż jest jedynym rozwiązaniem. No ale ja z moją niedojrzałością emocjonalną i brakiem empatii chyba już wykorzystałam swoje szanse. Więc czasem sobie myślę, że to życie mnie już nie zaskoczy i że wiele rzeczy mnie omija. Wiele radości. A zamiast tego jest szara codzienność.