sobota, 13 sierpnia 2016

Nowa medyczna przygoda- biopsja szpiku

Pisałam wcześniej, że z powodu utrzymującej się niedokrwistości zalecono mi odstawienie Betaferonu. Dostałam skierowanie na dokładniejszą diagnostykę niedokrwistości z powodu niedoboru żelaza. Z niedokrwistością żyję już jakiś czas, w papierach ze szpitala z 2010 roku mam hematokryt 36, potem na przestrzeni lat się systematycznie obniżał, czasem spadał do 28%, ale majowe 26% to chyba mój rekord. Trafiłam na oddział hematologii, tam lekarz stwierdził, że w sumie to jestem zaadoptowana do takiej niedokrwistości, ale dał mi skierowanie na procedurę jednodniowej diagnostyki.
W dniu naznaczonym stawiłam się w szpitalu, odsiedziałam swoje aż do bólu zadka w poczekalni, pobrano mi krew, nasłuchałam się o szpiczakach oraz o herbatce z 5 ząbków czosnku na podniesienie odporności i powiedziano mi, że pobiorą mi szpik. No trudno, dobra, jak przyszłam na hematologię to mi szpik pobiorą, jakbym poszła na gastroenterologię, to by mi zrobili gastroskopię, nie wiem, co gor- sze.   Podpisałam zgodę, jeszcze byłam w miarę spokojna, przecież dają znieczulenie, przeżyłam punkcję lędźwiową, przeżyłam wycinanie pieprzyka, przeżyję i to. Kiedy położyłam się na leżance i pielęgniarka zaczęła mi psikać antyseptykiem dekolt*, zrobiło mi się jednakowóż zimno. Kiedy lekarz podał mi znieczulenie, zrobiło się nieprzyjemnie, bo to bolało. Kiedy zaczął wiercić igłą biopsyjną, zrobiło mi się słabo, choć leżałam, zwłaszcza, że lekarz powtarzał, że mam twardą kość. Sama biopsja nie bolała specjalnie, najgorsze było to, że bałam się, że zaraz zacznie boleć i dostałam ataku paniki. Poza tym byłam przygotowana psychicznie na chwilkę, myślałam, że wbiją się jakimś trepanem czy tru-cutem, będzie jedno PAM! i po krzyku, a tu było to wiercenie i co chwila- twarda kość, jeszcze nie mam.... Brrrr. Na koniec wyjęli igłę i było po wszystkim, kazali mi przytrzymywać sobie mocno gazik przez 15 minut. Chyba wyglądałam kiepsko, bo lekarz aż mnie zaprowadził na krzesełko. Wyniki za dwa tygodnie, dobra wiadomość jest taka, że mam teraz hematokryt 29 i hemoglobinę w normie. Zła wiadomość jest taka, że nie biorę żadnych leków. Na razie czuję się bardzo dobrze, choć dziś boli mnie gardło. A już niedługo Grecja <3

Zrobiłam to zdjęcie podczas ostatniej wycieczki nad Bug


*miałam pobierany szpik z mostka, konkretnie z rękojeści, jak mi się wydaje, jakieś 5 cm w dół od obojczyków.